niedziela, 16 maja 2010

Space Shuttle

Dziejeszy dzień był dość nuuudny. Ogólnie rzecz ujmując to uczyłem się i uczyłem. Przerywane to było chodzeniem dookoła hotelu z książką w ręku/ręce :p. Plus tego wszystkiego jest taki, że się opalałem. Jak tak dalej pójdzie to będę brązowy już za tydzień.

Jakąś godzinę temu zadzwonił do mnie Gaf pytając się czy nie chcę pójść z nim i z jego mamą na coś do jedzenia.... W sumie to mogłem, choć jeść nie chciałem bo najadłem się tuż przed jego telefonem. Wiedziałem też że jeśli mi oferuje wyjście razem z jego mamą to warto skorzystać bo ona jest bardzo ważna dla niego. A jeśli jest taka ważna to zaproszenie mnie jest raczej dobrym wskaźnikiem znajomości (tak mi się wydaje), bo przecież mógłby spotkać się z nią zupełnie sam. Więc ogólnie fajnie. Wychodząc na parking Gaf już z daleka zaczął mnie wołać abym szybko przyszedł coś zobaczyć. Obok niego stała grupka ludzi i wszyscy wskazywali na coś. Patrzyłem tam gdzie oni, ale widocznie było to schowane za budynkiem. Podchodząc Gaf od razu pokazał mi prom kosmiczny który widzi. Wyglądało to jak gwiazda lecąca w górę zamiast w dół. Coś niesamowitego. Podobno został odpalony z okolic Florydy ale nie jestem tego pewien bo właśnie szukam tego w necie i nie mogę znaleźć.... ale widziałem! A jeśli to nie był prom to w takim razie było to UFO :D więc jeszcze lepiej:p Ogólnie była to świecąca gwiazdka i abyśmy wszyscy się zrozumieli- Ona świeciła nie dlatego że miała światełka na sobie, tylko dlatego bo płomień z rakety był tak wielki że było go widać 2000mil dalej. Tak więc czy to było UFO czy raketa - było to dość mistyczne doświadczenie. Takie rzeczy można zobaczyć w Stanach albo w Rosji. W Polszy możemy co najwyżej kapiszona sobie wystrzelić na pociechę.


W sumie to szkoda, że nie mamy takiego zaplecza. Czy to zależy od bogactwa kraju? Ciekaw jestem jak to jest siedzieć w takim czymś. Jakie to musi być przeciążenie podczas startu... Niewiarygodne. Może kiedyś uda mi się zobaczyć coś takiego z bliska. Ależ to musi być huk i jak jasno musi być.


Pojechaliśmy później do jakiejś pizzeri. Było sympatycznie i fajnie, bo kupiłem sobie za 1,85$ kubek (refil) do którego mogłem sobie nalać cokolwiek z automatu. Nie żałowałem sobie PowerRade'a a co tam. Mały kubek w USA to taki półlitrowy u nas, więc nalałem sobie kubas PR, wypiłem to jak oni jedli pizzuchę i jeszczę dopełniłem sobie kubas jak wychodziliśmy aby mieć na jutro jak będę po bieganiu albo ogólnie zamiast wody. :D Okazało się też że jest tam Swans czyli jakiś super markiet, gdzie można kupić wszystko. A nie jest to daleko od hotelu, więc można się tam spokojnie przejść z muzyczką na uszach. :D Tak więc w końcu jutro kupię jakieś podstawowe rzeczy, jak jakiś długopis, coś do jedzenia (ketchup, sosy i takie tam).


Ogólnie dzień uratowany :))

3 komentarze:

  1. http://en.wikipedia.org/wiki/Cape_Canaveral_Air_Force_Station - już nie będą wysyłali wahadłowców :/

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde!!!! a to możliwe żeby z przylądku Canaveral było widać bo moja geografia jest marna...?? kurde kurde... zawsze chciałem zobaczyć start promu... to szczyt technologii ciekawe czy tam mają BB :p...

    OdpowiedzUsuń
  3. jeśli wysyłali z Canaveral to na 100% byłoby widać, tak mi powiedział ziomek który pracował kiedyś na Florydzie, poza tym widoczność była niesamowita

    OdpowiedzUsuń