poniedziałek, 24 maja 2010

How I was pulled off ....

"Jakiż piękny dzień" pomyślał sobie Bartek. Idealny aby pojechać samochodzikiem do szkoły i pouczyć się. :)

Przez to, że bardzo lubię poruszać się wszelkimi środkami transportu, moja ekscytacja była dość spora, pomimo, że samochód z 1999r. Nie mniej jednak fajnie, bo jeszcze sam nie jeździłem po amerykańskich drogach. Tak więc rutynowe czynności poranne odrobiłem i wpakowałem się do samochodu. Wszystko ładnie, pięknie i gładko. W sumie to nawet dziwiłem się jak to może być, że tutaj trzeba uczyć się jeździć. Ogólnie jest tylko: do przodu to gaz, jak chcesz się zatrzymać to hamulec. W sumie nie ma większej filozofii. Bardziej wolę manualną skrzynię biegów, bo daje większą frajdę jadącemu. Można pomajtać drążkiem, pościemniać, że się rajdowo umie jeździć i wrzucić niższy bieg niż się powinno.... A tutaj nie za bardzo. Bieg do jazdy dziennej i koniec zabawy... Za to można podczas jazdy spokojnie gadać przez komórkę, ustawiać GPSa, drapać się po głowie, oglądać książkę i otaczającą mnie naturę na raz. :)

Dojeżdżałem już do lotniska, a tu na poboczu Policja stoi... szybki skan prędkościomierza, światła włączone, pasy zapięte, wyglądam na normalnego...powinno być ok. Jadę sobie dalej. Słuchałam stacji z Rockiem....Patrzę w lusterko....a za mną jak z filmu akcja: samochód policyjny wali światłami. WOW myślę sobie, że będzie akcja. Przynajmniej sobie popatrzę jak przejeżdżają... Prawo w USA nakazuje zjechać na pobocze i zatrzymać się zupełnie aby umożliwić im przejazd... zatrzymuje się a ta łajza staje za mną.... ooooooooooooo LOOOOOLLLL!!! 

No dobra, lekki stres, że będę w plecy jakieś 100$ za nie wiadomo co, albo jeszcze gorzej. Dobra, jak kara to kara. Wyciągam wszystkie dokumenty samochodu, portfel i zdejmuje okulary przeciwsłoneczne. Niech patrzy jaki jestem biedny :((

Podchodzi do mnie ziomek jak z filmów. Co by nie powiedzieć o całej akcji, jak mnie nie zestresowała to przyznać muszę, że podobał mi się klimat. Wszystko jak w filmach akcji. POwinienem mieć tylko jakiś pistolet w schowku i nie pozostawić mu szans:p 

Przy moim oknie pojawia się taki gościu. Przywitał się i poprosił o dokumenty. Spox na to byłem przygotowany. Później wyciągnął pistolet i kazał mi powoli wysiąść z samochodu i rzucić broń...eee sek to była moja wyobraźnia. On zaczął się pytać na ile tutaj jestem i czy mogę dać mu prawo jazdy. Więc ja, na to, że trzymasz moje prawo jazdy w ręku. To polskie prawko, jestem turystą a to samochód kolegi. Hmmm ok... w takim razie poszedł to sprawdzić u siebie w radiowozie. Siedział tam z 5 minut, ja zdążyłem się ugotować w swojej puszce. Na zewnątrz było spokojnie z 25 stopni w słońcu. Gdy wychodził z samochodu, patrzyłem tylko czy ma ze sobą różowy papierek, który oznaczałby, że dostałem mandat.... niestety różowy papierek powiewał wesoło na wietrze. Chyba właśnie po to jest różowy, aby złagodzić ból mandatu :p Wręczył mi go i powiedział, że to jest mandat i jeśli będę 22 czerwca w USA to mam się stawić w sądzie....ahhhhhhhhhhhhh, co za ból. Pytam się w takim razie co źle zrobiłem, za co kara. Powiedział, że nie mam jakiejś tam naklejki na szybie od rejestracji, dlatego mnie zatrzymał, ale to kwestia 30 dni, więc luzik, nie powinienem się martwić. Więc ile mam zapłacić i za co? "nie musisz płacić, dostałeś mandat, bo twoje prawko nie jest ważne u nas." WOW jak to? Przecież każdy mój kolega jeździł z takim prawkiem jak ja, poza tym ktoś w szkole latania powiedział, że takie wystarcza w zupełności. "niee na pewno nie jest takie dobre i powinieneś wyrobić sobie inne." ok w takim razie wyrobie... Powiedział mi gdzie i rozstaliśmy się życząc sobie miłego dnia i bezpiecznej jazdy... spox... nie dość że zostałem zatrzymany przez policję i było zajebiście bo widziałem jak to jest, to jeszcze nie dostałem żadnego mandatu :) ależ fajnie. może nawet pójdę sobie do sądu aby zobaczyć jak to jest :) fajnie fajnie.

Później miałem straaaaaaaaaaasznie dużo nauki i nauki. btw. Jeden z ziomków zaproponował mi, że jak będę chciał to możemy się wybrać razem i postrzelać trochę. Oni mają pistolety od kalibru .30 do .50 :DD Więc już się nie mogę doczekać :p to będzie zabawa. Podobno strzał z .50 urywa rękę :)) chcę mieć urwaną rękę, to musi być fajne uczucie :))

Na końcu pojechałem do jakiegoś wielkiego centrum handlowego aby zrobić zakupy. Część na sprzedaż do Polski część dla siebie. Na sprzedaż udało mi się kupić spodnie Levis za 9$ i jeszcze jedne za 20$. Nowe i fajne, mi się osobiście bardzo podobają. mam nadzieje opchnąć je po 200zl, byłoby ładnie. Na jednych miałbym przebicie kilka set procent O_o WOW

Jeśli wszystko dobrze pójdzie to będę miał zabawę. Poza tym chyba ubiorę się tutaj na maxa, bo jak dobrej jakości spodnie kosztują 10$ to głupotą byłoby ich nie wziąć. Tyle samo kosztował mnie T-shirt firmy Hollister, która ponoć jest dość dobra. 

No to tyle, dzisiaj było sporo emocji. Mam nadzieję, że jutro będzie mniej. Ah no i zgubiłem się w drodze powrotnej ze sklepu :p, ale to już tak mało emocjonujące, że nie ma sensu opisywać :p

3 komentarze:

  1. też chcę do amerykańskiego sądu!!

    OdpowiedzUsuń
  2. no, no ale mnie wciągnęło, będę czytała , nie znałam Cię kolego od tej strony aż żałuję że poprzedniego bloga nie czytałam:)poza tym JA TEŻ CHCE TAM BYĆ i napić sie BLUE MOON...
    Psycho-fanka

    OdpowiedzUsuń
  3. Amerykański sąd może okazać się bardzo ciekawy, dobrze, że nic mi nie grozi, więc mogę pooglądać sobie wszystko i popytać, może jakieś znajomości porobić :p ha

    Psycho-fanka: Blue Moon jest przepyszne, choć dawno go nie piłem bo kropla alko do mózgu sprawia, że nauka wchodzi gorzej niż normalnie.

    Zapraszam do Merrimack. To jest 246 Daniel Webster HighWay. Będzie mi miło oprowadzić po sądach i pobiegać ze spluwą :p

    OdpowiedzUsuń