wtorek, 8 czerwca 2010

Ostra jazda



Dzisiaj znów latałem, generalnie muszę wspinać się na wyższe poziomy umiejętności i do tego jeszcze tłumaczyć w jaki sposób ma to wykonać uczeń. Nie wiem dlaczego ale dzisiaj miałem jakieś kiepskie wyniki w "Stall to Land" oraz "stall to Departure", czyli inaczej Power-off stall i Power-on stall...Nie wiem dlaczego tak to wyszło, ale tak było, więc dzisiaj miałem "chair flying". Usiadłem sobie na wygodnym krześle, przeczytałem wszystkie procedury i zacząłem w wyobraźni lecieć. Power off stall: sprawdzam wszystkie czerwone (check all reds), Fuel On, Cowl Flaps Open, Carb heater On, Mixtures Rich, Aux pumps on, reduce power to 15" MP, when airspeed drops below 140kt drop the gear down, check 3 greens and one in the mirror (sprawdzam czy przednie koło jest widoczne w lusterku przczepionym do silnika), airspeed below 110kt, full flaps, airspeed @ 85kt, apply full props, than wait to reach speed of 71 kts, throttle to idle and wait for stall horn and buffetting.... no i tak to właśnie wygląda. Latanie na krześle sprawia, że trzeba zapamiętać wszystko i z zamkniętymi oczami odtworzyć to. Jest to łatwiejsze niż w samolocie, bo nie trzeba pilnować wysokości, kierunku, ruchu samolotów itd.

 Pozytywnie za to wyszło mi ground reference maneuvers czyli S-turns oraz turns around the reference point. Na PPLce w polsce nie miałem czegoś takiego, więc robiłem to po raz pierwszy, ale na tyle dobrze to zrobiłem, że nie będę musiał tego już powtarzać, generalnie jest to prostsza wersja holdingu, bo odnoszę się do czegoś na ziemii, a nie tlyko instrumentów.

Ogólnie nie mam na nic czasu, ten wpis jest dla mnie tak chaotycznie napisany, bo ledwo widzę na oczy :P praktycznie nie mam czasu na swoje sprawy. Jutro dzień wyglądać będzie tak samo: o 9 mam lot, do 11, po locie omówienie co było ok co do poprawienia, w przerwie nauka do ground schoola o 13, bo muszę "nauczyć" mojego instruktora wszystkiego o co mnie zapyta, później ok 15 wracam do Hotelu, trening, obiad. Wracam ok 18-19 i zaczynam się znów uczyć i powtarzać wszystko na dzień następny. Czyli trochę latania na krześle, trochę teorii której muszę nauczyć swojego instruktora....no i jeszcze przydałoby się obejrzeć finały NBA, napisać bloga, pogadać na skypie z Polską.... no i doba ma za mało godzin....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz