sobota, 24 listopada 2012

Egzaminy ATPL(A) cz. 2

Jedna sesja. Wiele egzaminów. Niestety nie tylko same passy :/. Uczyłem się do 6 (sześciu) examów w tej sesji, czy raczej aby zdać je w tej sesji. Na szczęście kolejne podejścia są już na większym luzie. Wczoraj postanowiłem zdać General Navigation oraz Radio Navigation. Byłem pewny swojej wiedzy z zakresu Nawigacji Ogólnej, jednak wynik z testów próbnych na poziomie 75,009% do czegoś zobowiązuje :p można walić jak w dym. :) Nie byłem jednak przekonany co do Radio Nawigacji, miałem o tym jakieś pojęcie, ale czy to wystarcza? Potwierdzeniem mogłaby być rozmowa z Kasią:
- Kurcze, nie wiem czy wystarczająco dużo umiem z Radio Nawigacji- wtrąciłem w przeddzień egzaminu.
- yhm...- zasygnalizowała przetworzenie bodźca dźwiękowego podnosząc głowę z nad nowej białej książki kucharskiej.


I tak właśnie potwierdziłem co już wiedziałem. 



Na samym egzaminie byłem super spokojny. Przecież poprzedniego dnia rozmawiałem z Kubą K z forum, który powiedział, że on to w sumie się dziwi, jak ludzie jęczą że 120 minut ledwo wystarcza na zaliczenie GenNav, a on pchnął swój exam w ~55 minut.



Więc ja wchodzę na pewniaka. Pełny luz, kilka razy przeciągnąłem się i jadę z pytaniami. Stykam się ze standardem, czyli ok 10-15% pytań zupełnie nowych oraz reszta znana z wielu godzin spędzonych na aviationexams.com. Na luziku obliczam wszystko, choć powstają pewne problemy, kiedy porównuję czas który mi został z liczbą pytań do końca. Jestem przekonany, że ktoś specjalnie mi dobrał tak pytania, abym miał same obliczenia i zero pytań z teorii. Nie uwierzycie pewnie jak powiem, że z szybkości wykonywania zadań na poziomie low/medium wskoczyłem na ultra fast! 10 pytań w 5 minut. I nie to, że jakieś krótkie pytanka w stylu: ile czasu zajmie Ci pokonanie dystansu 200NM z prędkoscią 100kts? tylko pytania z obliczaniem True Altitude ze wszystkimi zmiennymi możliwymi do wzięcia pod uwagę.



Ostatnie dwa pytania chyba do połowy przeliczyłem, dodałem zdrowy rozsądek i wdusiłem lewy klawisz mokrej już od klikania myszy w odpowiedź "C". Przyznaję się, że nie wiedziałem czego się spodziewać. Obliczanie wyników trwało jakieś 10 sekund, które wg. Prawa Murphiego dla mnie trwały 10 minut na wstrzymanym oddechu....Egzamin zaliczony na 81,95%. Fajnie :) choć ledwo co. Czas już mi mrygał na czerwono...



Do Radio Nawigacji podszedłem już zupełnie wyluzowany, bo zjadłem Snicers'a. Pomyślałem, że skoro to ostatni dzień sesji, to mogę spróbować zaliczyć egzamin z wiedzą która dysponuję na ten moment. 

Niestety zetknąłem się z kilkoma pojęciami, których zupełnie nie kojarzyłem, więc czułem, że jestem skazany na niezal... Tak też się stało, choć wierzyłem w swoje szanse do samego końca. 


Następnym razem się poprawie! :)



Na koniec dnia spotkaliśmy się w LoLku na Polach Mokotowskich w kilka osób. W sumie zgromadziło się z 10 osób. Przesympatycznie było spotkać np Kamila Dusina, którego nie widziałem baaardzo dużo czasu, a dobrze mi się kojarzy z pobytem na moim pierwszym szkoleniu lotniczym w Benton. 

Jednak niesamowicie utkwiły mi w pamięci słowa Petera Lipińskiego: "wiesz, ja mogę latać dużo, bo ja na prawdę lubię latać." Kiedy słyszy się to z ust człowieka, który zęby zjadł na nie jednej maszynie i ma kilka tysięcy godzin, ma się pełne zaufanie, że w nim siedzi pasja pełną parą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz