sobota, 28 maja 2011

Ibiza praca


Długo nie pisałem, bo w sumie nie było o czym. Szukanie pracy tutaj jest dość czasochłonne. Nie jest może trudne, bo ciężko nazwać chodzenie z miejsca do miejsca trudnym, szczególnie, że spaceruje się plażą, albo deptakiem obok plaży w pełnym słońcu.

Miałem jedną ofertę pracy jak PR (jest kilka rodzajów PRa, ten to był akurat najgorszy jaki mógł być, bo naganianie ludzi na piwo i shota czegoś co przypomina tylko objętością mocny alkohol). Tak więc gdy nadszedł ten piękny dzień, aby pójść do tej pracy, poczułem jedną wielką niechęć do tej pracy. Wyobrażałem sobie siebie krzyczącego do ludzi, że tutaj będzie najlepsze picie i najlepsza impreza, wiedząc, że wszędzie jest taka sama. Na porażka do kwadratu. Więc zdecydowałem, że oddam tą miejscówkę Radkowi, bo on bardzo potrzebował kasy. Niestety na miejscu okazało się, że mają zbyt dużo ludzi na próbę i mogę przyjść za kilka dni. :) Odetchnąłem, bo nie musiałem pracować tego dnia i jednocześnie miałem nadal możliwość złapania pracy w tym miejscu.

Kilka dni później poszliśmy na plażę rzucać sobie butlami :) oczywiście Mr Mijagi cisnąć jak wściekły, a ja podpatrywałem co fajniejsze i prostsze układy. Pod koniec naszego rzucania podszedł koleś który zainteresował się tym i po chwili rozmowy zaproponował nam pracę jako PR. Tym razem jest to dobry PR, bo sprzedajemy (nielegalnie) wejściówki do największych klubów na Ibizie. Całkiem dobra opcja. Normalnie np. w niedzielę jest otwarcie Space Club na imprezę którą trzeba wywalić 65 euro jak kupi się wcześniej bilet, a 70 w klubie w dniu imprezy. My sprzedajemy za 80 euro wejściówkę z pre party w jednym z klubów w San Antonio z darmowym drinem i dwoma shotami, później przejazd podstawionym busem na Playa D'en Bossa, tam impreza w klubie z open barem przez 2h i później wjazd do Space. Tak więc dobra oferta.

Dzisiaj zaczęliśmy to próbować sprzedawać. Nie idzie nam super extra, bo na obecną chwilę jest tutaj 50/50 pracowników/turystów. Ciężko idzie, ale staramy się cisnąć na maxa. Będę przynajmniej ładnie opalony, bo staram się chodzić bez koszulki :) Po drodze, gdy szukałem kogoś do kupna wjazdu do Space, wszedłem do BayBar'u, który leży na plaży :D W niedzielę mam dzień próbny na godzinę. Mam nadzieję, że się spiszę, że mnie przyjmą. Pocisnę jutro Daniela aby pokazał mi kilka fajnych opcji z cocktailami, abym miałem duże przygotowanie, bo warto dostać tą pracę. Wtedy miałbym dwie.

W poniedziałek też jadę z Tristanem, Benem i ich koleżankami na wycieczkę, w jakieś mistyczne miejsce, tam zjemy sobie jakiś lunch i mamy zamiar skakać z klifów do wody :D No już wyobrażam sobie jak to będzie skoczyć ze skały wprost do błękitnej wody. No kurza twarz, to jedno z moich marzeń, aby skoczyć z takiej skały. To musi być uczucie :) Fotki będą pierwszej klasy. !! No i samo towarzystwo Tristana i Bena jest ciekawe. :)

Dzisiejszy dzień można zaliczyć do udanych. Zaraz jeszcze raz wybijam z Radkiem na sprzedawanie ticketów. Może nam się bardziej poszczęści. W sumie to ten weekend ma być najbardziej ruchliwym przez jakiś czas, bo otwiera się kila klubów. Ponoć bilet lotniczy na ten weekend kosztuje 400 euro...więc można się domyśleć jaki będzie natłok ludzi. Obok są fotki widoku z naszego tarasu o zachodzie słońca, a druga fotka, to poranne wskazanie temperatury na głównej ulicy w San Antonio. Ciekawe jest to, że tutaj ludzie żyją zupełnie innym trybem. Każdy się zatrzymuje aby przepuścić człowieka, każdy jest uprzejmy i każdy chce pomóc. Generalnie każdy kto tutaj przyjeżdża przejmuje chyba ducha wyspy i robi tak samo. Szczególnie, że tutaj nikt się nie spieszy bo są na wakacjach :) Ja natomiast robię na autochtona i spokojnie mogę powiedzieć, że chyba tak jeszcze nigdy w życiu nie byłem opalony, a to dopiero początek wyprawy. Przede mną jeszcze ok 4 miesięcy :p Będę opalony na brąz przez duże Z.




Btw. Praca PR'a taka jaką my wykonujemy jest nielegalna i jak nas policja złapie możemy zapłacić 500 euro kary. Za 3 takie złapania grozi nam deportacja do Polski :p tak więc trzeba uważać :p :p ale to przecież Ibiza. Kto by się przejmował takimi niegroźnymi rzeczami jak sprzedawanie biletów. :) :)


btw. 2: jak coś jest napisane kursywą, to jest to wypowiedź któregoś z chłopaków, bo chcą od czasu do czasu dołączyć się do pisania bloga. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz